A tu Palmarito. Dzisiaj ochrzciłem ośmioro dzieci. Na zdjęciu niżej cała ekipa. Potem poświęciłem pokarmy, zabrałem kurę na wynos, pogadałem trochę ze starą gwardią grającą tradycyjną muzykę chiquitańską, potańczyłem z jedną seniorą i do następnej wioski - San Fernando.
Wczoraj nawiasem mówiąc, też ochrzciłem kilkanaście osób. W większości byli to młodzi, przygotowujący się do bierzmowania, a więc katechumeni.
Odkąd tu jestem, dorosłych i młodzież, a jak są w tych dniach to i dzieci, chrzcimy w Wigilię Paschalną. Ma to swój klimat, że nie wspomnę o korzeniu historycznym i wymiarze teologicznym. Tak było przecież w pierwszych wiekach Kościoła!
Potem, nowoochrzczeni otrzymują Komunię świętą i idą z nami w procesji po mszy jako nowi świadkowie Chrystusa Zmartwychwstałego.
Wczoraj, jak wychodziłem z kościoła z Najświętszym Sakramentem, mama kilkuletniej, dopiero co ochrzczonej dziewczynki podeszła, złapała mnie za welon (ozdobne nakrycie, które zakłada się na ramiona nosząc Najświętszy Sakrament) prosząc o błogosławieństwo dla swojej córki. To tak jak wtedy, gdy ludzie dotykali się szaty Jezusa - pomyslałem. Bo przecież raz, że niosłem Jezusa w rękach, a dwa, to tak naprawdę chodziło o Jego błogosławieństwo. Wziąłem ją za rękę i chwilę szliśmy razem. Potem ja pobłogosławiłem. A w sumie nie ja, tylko On.
W ogóle to w tym roku, w czasie Wielkiego Tygodnia było dużo dzieci. I super! Niektóre naprawdę bardzo to przeżywały. Zwłaszcza piątkową drogę krzyżową przygotowaną przez młodzież. Samych aktorów było ok. 70. A ludzi to nawet nie liczyłem. Przede mną szła też taka mała dziewczynka z mamą. Nic nie widziała. Wziąłem ją na ramiona i w ten sposób przeszliśmy całą drogę krzyżowa, a ona mogła widzieć wszystko z góry. To nic, że w albie i stule i że trochę się ze mnie lało. Bo było parno i wilgotno. Może akurat jej te obrazy zostaną na całe życie? Uczcie i przekazujcie swoim dzieciakom wiarę. Bo jak nie wy, to kto?
W ogóle to w tym roku, w czasie Wielkiego Tygodnia było dużo dzieci. I super! Niektóre naprawdę bardzo to przeżywały. Zwłaszcza piątkową drogę krzyżową przygotowaną przez młodzież. Samych aktorów było ok. 70. A ludzi to nawet nie liczyłem. Przede mną szła też taka mała dziewczynka z mamą. Nic nie widziała. Wziąłem ją na ramiona i w ten sposób przeszliśmy całą drogę krzyżowa, a ona mogła widzieć wszystko z góry. To nic, że w albie i stule i że trochę się ze mnie lało. Bo było parno i wilgotno. Może akurat jej te obrazy zostaną na całe życie? Uczcie i przekazujcie swoim dzieciakom wiarę. Bo jak nie wy, to kto?
To jest zadanie przede wszystkim rodziców i chrzestnych. Ale i nas wszystkich. Mamy być oparciem dla tych najmniejszych.
Pozdrawiam, ks.Tomasz
Aby oglądnąć zdjęcia, zapraszamy na profil FB ks. Tomasza, KLIKNIJ TUTAJ.
Aby oglądnąć zdjęcia, zapraszamy na profil FB ks. Tomasza, KLIKNIJ TUTAJ.